O SPOŁECZNYM KRÓLOWANIU CHRYSTUSA I O INTRONIZACJI
„Wszystkie narody, klaskajcie w dłonie, wykrzykujcie Bogu radosnym głosem, bo Pan najwyższy, straszliwy, jest królem nad całą ziemią. (…) Gdyż Bóg jest Królem całej ziemi, hymn zaśpiewajcie! Bóg króluje nad narodami, Bóg zasiada na swym świętym tronie” (Ps 47,2-3.8-9).

Te słowa z Księgi Psalmów przypominają nam o naszym Bogu, który jest Królem! Dziś podejmiemy temat społecznego panowania Chrystusa. Dla większości dzisiejszych katolików jest to tematyka nieznana i nierzadko niezrozumiała.

Na początku jednak spójrzmy w ogóle na Chrystusa jako Króla. Dlaczego Chrystus jest Królem? I czego konkretnie jest królem?

Objawienie, czyli Biblia i Tradycja mówi nam o królowaniu Chrystusa. W Starym Testamencie na zasadzie prefiguracji, a w Nowym wprost. Posłuchajmy kilku fragmentów:

„Tron twój, o Boże, trwa wiecznie, berło Twego królestwa – berłem sprawiedliwym” (Ps 45,7).

„Władza królewska należy do Ciebie i nawet ziemski monarcha jest twoją własnością” (1 Krn 29,11).

„Oddadzą Mu pokłon wszyscy królowie, wszystkie narody będą Mu służyły” (Ps 72,11).

„Oto nadchodzą dni – wyrocznia Pana – kiedy wzbudzę Dawidowi Odrośl sprawiedliwą. Będzie panował jako król, postępując roztropnie i będzie wykonywał prawo i sprawiedliwość na ziemi” (Jr 23,5).

„Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie” (Dn 7,14).

„A na szacie i na biodrze swym ma wypisane imię: KRÓL KRÓLÓW I PAN PANÓW” (Ap 19,16).

Św. Paweł w Liście do Filipian mówi o uniżeniu Chrystusa, o Jego kenozie na krzyżu. „Uniżył samego siebie i stał się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych” (Flp 2,8-10).

Spotykamy się jednak dziś z tendencją nadmiernego podkreślania królowania Chrystusa poprzez Krzyż, ukazywania Chrystusa jedynie jako Sługi. A przecież On zmartwychwstał i zasiada dziś w chwale, królując nad całym światem widzialnym i niewidzialnym! Warto również podkreślić, że z języka greckiego Christos znaczy również król! A więc kult Chrystusa jako króla jest tak dawny, jak samo chrześcijaństwo. A w związku z tym samo słowo chrześcijaństwo możemy przetłumaczyć jako królestwo, królowanie.

Pius XI w encyklice Quas primas „O królewskiej godności Chrystusa Pana” mówi o dwóch fundamentach królewskiej godności Chrystusa. Pierwsza wypływa ze zjednoczenia w Nim natury Boskiej z ludzką. Będąc nieskończonym Bogiem odbiera hołd od stworzenia jako Człowiek, czyli jako Głowa świata stworzonego: widzialnego i niewidzialnego. Drugi fundament królewskiej godności Chrystusa wypływa „z prawa, które sobie nabył” – jak pisze papież – kupując nas za cenę swojej Przenajświętszej Krwi (1 Kor 6,20). Chrystus jest więc Królem jako Człowiek, gdyż otrzymał od Boga Ojca władzę i cześć i królestwo (Dn 7,13-14). Papież pisze, że „będąc współistotnym Ojcu, wszystko ma wspólne z Ojcem, a więc także najwyższe i nieograniczone władztwo nad wszystkim stworzeniem” (Qp, 8). Jest Królem poprzez najwyższy stopień dostojeństwa, przewyższający wszystkie stworzenia. „W Nim bowiem mieszka cała Pełnia: Bóstwo na sposób ciała, a zostaliście napełnieni w Nim, który jest Głową wszelkiej Zwierzchności i Chwały” (Kol 2,9-10). A więc nasz Pan królować powinien w ludzkich umysłach, gdyż On to jest Prawdą, z której ludzie winni czerpać. Królować powinien w ludzkiej woli, bo to w Nim Jego wola ludzka podległą była woli Boskiej, a ponadto spełnianie Jego woli jest drogą świętości. Królować powinien w końcu w naszych sercach, gdyż jest On nieskończoną miłością, przyciągającą dusze.

Chrystus jako Bóg i Król ma więc wszelką władzę! „Wielkie będzie Jego panowanie w pokoju bez granic na tronie Dawida i nad jego królestwem, które On utwierdzi i umocni prawem i sprawiedliwością” (Iz 9,6). Sam Pan Jezus powiedział: „Dana mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi” (Mt 28,18). A według zasady Arystotelesa, która została utwierdzona przez Monteskiusza władzę dzielimy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Spójrzmy teraz na władzę, jaką ma Chrystus w perspektywie jej trzech aspektów.

Chrystus ma najwyższą władzę ustawodawczą. Ma ją, będąc jako Stwórca Dawcą prawa naturalnego i prawa Bożego pozytywnego. Jest dawcą Dekalogu – Dziesięciu Przykazań i Przykazania Miłości – największego przykazania. „Nie przyszedłem znieść prawa, ale je wypełnić” (Mt 5,17). Jego prawem jest prawo miłości. Podobnie Kolegium Apostolskie w Kościele w Jego imieniu ma np. władzę ustanawiania Przykazań Kościelnych, ustanawiania odpustów…

Chrystus ma najwyższą władzę wykonawczą. Chrystus sprawuje władzę wykonawczą poprzez stworzenie świata i utrzymywanie go w istnieniu: „Ten Syn, który jest odblaskiem Jego chwały i odbiciem Jego istoty, podtrzymuje wszystko słowem swej potęgi” (Hbr 1,3). Ponadto wspiera nas swoją łaską: „Temu zaś, który mocą działającą w nas może uczynić nieskończenie więcej niż to, o co prosimy czy rozumiemy” (Ef 3,20). Bądźcie mocni w Panu, siłą Jego potęgi” (Ef 6,10). Sam też powiedział: „Beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15,5). Mówimy ponadto: „Łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna”.

Chrystus ma najwyższą władzę sądowniczą. Chrystus sądził nas będzie w dniu śmierci na sądzie szczegółowym i całą ludzkość na sądzie ostatecznym. „Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale, a z Nim wszyscy aniołowie, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. (…) Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie (…)” (Mt 25,31-34). W tym opisie sądu ostatecznego Chrystus wykonuje swoją boską i królewską władzę wykonywania sądu. Jako król zasiądzie na swoim tronie! „Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi. (…) Dał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym” (J 5,22.27). A w Pierwszej Księdze Samuela czytamy: „Pan osądza krańce ziemi, On daje potęgę królowi, wywyższa moc swego pomazańca” (1 Sm 2,10). „Trzeba bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy” (1 Kor 15,25). W wyznaniu wiary mówimy także: „a królestwu Jego nie będzie końca”.

Przyjrzyjmy się teraz bliżej doktrynie o społecznym królowaniu Chrystusa.

Uwieńczeniem społecznej nauki o panowaniu Chrystusa była – wspomniana już – encyklika Piusa XI Quas primas „O królewskiej godności Chrystusa Pana” wydana 11 XII 1925 r. W preambule tej encykliki papież nawiązuje do swojej pierwszej encykliki Ubi arcano Dei z 1922 r., w której wskazuje na najgłębszą przyczynę nawiedzającej świat „nawałnicy zła”. Jest nią usunięcie Chrystusa i Jego praw z obyczajów, czyli z życia publicznego oraz z życia prywatnego i rodzinnego.

Papież w encyklice Quas primas odrzuca całkowicie koncepcję tzw. państwa laickiego: „Chrystus Pan króluje w końcu w społeczności państwowej, gdy najwyższą cześć oddaje się Bogu, a z Boga wyprowadza się pochodzenie władzy i wszystkie jej prawa, ażeby tym samym nie było nadużycia ze strony rządzących ani braku rozumnego posłuszeństwa ze strony poddanych i aby Kościół cieszył się tym stanowiskiem, jakie mu sam Zbawiciel wyznaczył, to jest był uznany jako organizacja niezależna, jako nauczyciel i przewodnik państw i narodów, nie w tym znaczeniu, jakoby miał władzę państwową zmniejszać – albowiem państwa posiadają w swoim porządku pełność władzy – ale na to, aby je udoskonalić podobnie jak łaska udoskonala naturę ludzką. W ten sposób staną się państwa dla ludzi walną pomocą w osiągnięciu najwyższego celu, którym jest szczęśliwość wieczna, a równocześnie dadzą trwałą podstawę dla pomyślności doczesnej”. Kościół więc jest w zamyśle Boga Nauczycielką narodów. Nie narusza przy tym porządku państwowego władzy. Oba porządki określił już sam Chrystus słowami: „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga” (Mk 12,17).

Czy jednak Chrystus króluje dziś w społeczeństwie naszych narodów?

Największym wrogiem królowania Chrystusa jest masoneria i wszystkie tajne stowarzyszenia okultystyczne. Realizuje ona swój plan zwalczania chrześcijaństwa, szczególnie poprzez usunięcie katolicyzmu z przestrzeni publicznej, sprowadzenia małżeństwa jedynie do związku cywilnego, zeświecczenie oświaty, propagowanie fałszywej idei wolności religii, nieograniczonej wolności prasy, szerzenia ideologii gender, pornografii, seksizmu, sekt… Działa poprzez cały system demoralizacji, wprowadzania konstytucji i ustaw sprzecznych z zasadami wiary. Np. ograniczanie władzy rodzicielskiej, legalizowanie sztucznego zapłodnienia in vitro (eugenika), aborcji, eutanazji, związków partnerskich jednopłciowych, antykoncepcji, rozwodów… Masoneria szerzy naturalizm i idący z nią w parze ewolucjonistyczny ateizm. Wprowadza również materializm, liberalizm, demoralizację i relatywizm prawdy (każdy ma swoją prawdę, a obiektywna prawda nie istnieje). Jacques Mitterand, brat byłego prezydenta Francji, zdefiniował masonerię jako „Anty-kościół”. Dlatego Kościół Katolicki w 400 wypowiedziach potępił tę organizację i wydał kilkanaście encyklik, a przynależność do tych stowarzyszeń pociągała za sobą karę ekskomuniki. Polecam tu encykliki: Leona XII Quo graviora „O wolnomularstwie”, Leona XIII Humanum genus o masonerii, oraz encyklikę Dall’alto „O wojnie wydanej Kościołowi”.

Wypadkową masonerii były krwawe rewolucje. Przede wszystkim rewolucja francuska w 1789 r., która wprowadzała hasło „Wolność, równość, braterstwo”. A w 1905 r. ostatecznie ogłoszono we Francji rozbrat Kościoła od państwa. Zamiast Boga dano ludziom kult rozumu i ateizm. Obalono monarchię, a wprowadzono demokrację, w której władza pochodzi od ludu. Rządy ludu jawiły się jako sprzeczne z monarchią, w której władza króla pochodziła od Boga. W niej konsekracja króla przypominała niemal święcenia kapłańskie. Było to sakramentalium, podczas którego król leżał krzyżem, nad nim śpiewano litanię do Wszystkich Świętych, a następnie namaszczano go na króla. Korona natomiast pochodził od papieża. A więc w katolickiej monarchii to Bóg zatwierdzał władzę króla. Rewolucja francuska obaliła ten porządek, a wprowadziła masoński rząd demokratyczny. W takim społeczeństwie nie było już miejsca na królowanie Chrystusa! Usunięto Go z przestrzeni publicznej. Podobnie pierwsza wojna światowa przyczyniła się do obalenia katolickiej monarchii austro-węgierskiej.

Podobnie efektem działania masonerii była rewolucja włoska, bolszewicka, meksykańska, portugalska, hiszpańska, nazistowska. Wszystkie one usiłowały obalić królowanie Chrystusa. Niszczono świątynie, zabijano kapłanów, zakazywano uczenia katechezy… Podczas procesu norymberskiego Alfred Rosenberg wskazał lożę masońską Thule jako środowisko, z którego wyszli głowni twórcy nazizmu. Sam komunizm tworząc idealne społeczeństwo bezklasowe, dokonał zniszczenia tysięcy kościołów i cerkwi, konfiskaty zakonów, zamordował dziesiątki milionów ludzi, setki tysięcy kapłanów… W państwach objętych socjalizmem w postali komunizmu czy nazizmu nie było miejsca dla praw Chrystusa i dla Jego królowania! W tym temacie polecam encykliki papieskie: Pius XI Mit brennender sorge „O położeniu Kościoła w III Rzeszy”, Divini Redemptoris „O bezbożnym komunizmie”, a także Leona XIII Quod apostolici muneris „O sekcie komunistów, socjalistów i nihilistów”. Podobnie encyklika Grzegorza XVI Mirari vos „O liberalizmie” oraz encyklika Piusa XI Qui pluribus „O racjonalizmie”.

W ujęciu masonerii świeckość oznacza w rezultacie wrogość wobec Jezusa Chrystusa, oznacza antychrystianizm. Czym jest w rzeczywistości masońska koncepcja oddzielenia Kościoła od państwa? Kościół nie może być oddzielony od społeczeństwa, gdyż prawo Boże, moralne jest wpisane w samą istotę człowieczeństwa. Ono kształtuje sumienia. W imię hasła oddzielenia Kościoła od państwa należałoby również żądać, by państwo całkowicie nie ingerowało w sprawy Kościoła, a przecież Kościół to ludzie. A więc postulat oddzielenia Kościoła od państwa musi być rozumiany na zasadzie autonomii tych rzeczywistości, ale też obopólnego wsparcia. Z resztą one same się w pewnym sensie przenikają, a nawet uzupełniają. Oddzielić Kościół od państwa to zakazać chrześcijanom wypowiadać się publicznie o swojej wierze? Zakazać noszenia krzyżyka czy medalika? Zakazać kapłanom noszenia sutanny? Zakazać procesji, pielgrzymek ulicami miast? Zakazać nauki katechezy w szkole? Zakazać katolickich mediów? Zakazać bicia w dzwony na wierzy? Ściągnąć krzyże z miejsc publicznych? W rozumieniu masońskim oddzielenia Kościoła od państwa to właśnie oznacza ten proces. Przerabiają to teraz we Francji, przerabiali w Meksyku i w innych krajach. „Tolerancja i wolność słowa” – słyszymy to jak mantra! Szkoda tylko, że często nie ma jej wobec chrześcijan. Kolejnym problemem staje się „niegodziwe” zrównywanie religii katolickiej z innymi (fałszywymi) religiami i sektami, poprzez poddawanie jej władzy świeckiej, aż po próbę zastąpienia jej deistyczną „religią naturalną” lub w ogóle ateizm państwowy. Czy np. w Korei Północnej Chrystus może królować?

Poprzez rewolucję protestancką oraz rewolucję francuską zanikła cywilizacja Christianitas, zbudowana w oparciu o prawo Boże. Cywilizacja, która rozpoczęła się od epoki Konstantyna, kiedy Kościół uzyskał wolność, a Chrystus zaczął królować w całym znanym ówcześnie świecie! Nazywano Go IMPERATOREM RZYMU! W epoce nazywanej pogardliwie średniowieczem, a więc wiekami marnymi, średnimi… to właśnie wiara katolicka kształtowała kulturę, literaturę, prawo, sztukę, muzykę, edukację, architekturę… Kościół był twórcą uniwersytetu. Oczywiście nie brakowało nadużyć, ale cywilizacja Christianitas traktowała Boga jako Absolut prawdy i wszelkich wartości. Poprzez rewolucje protestancką i francuską dokonano rozbicia owej cywilizacji chrześcijańskiej. Protestantyzm jako zliberalizowane chrześcijaństwo, za swą głowę uznało świeckiego władcę! Cały ten proces, który niektórzy nazywają oświeceniem, śmiało możemy nazwać detronizacją Chrystusa. Unia Europejska również prowadzi społeczeństwa do detronizacji Chrystusa. Nie wpisano nawet do preambuły Unii Europejskiej wzmianki o chrześcijańskich korzeniach Europy. Choć w założeniach Unii Europejskiej kwestie religijne ustala każde z państw członkowskich, to jakże często Unia wprowadza rozporządzenia sprzeczne z prawem Bożym. Dlatego dziś potrzeba reintronizacji Chrystusa w Europie. Został on bowiem zdetronizowany, a Europa uległa dechrystianizacji.

Wspomnieć możemy również o likwidacji istniejącego ponad 1000 lat Państwa Kościelnego w 1870 r. Podobnie w drugiej połowie XX w. doszło do likwidacji oficjalnie istniejących państw katolickich. W imię wolności religijnej takie państwa jak Włochy czy Kolumbia przestały być oficjalnie katolickie, a stały się laickie. Państwa katolickie miały wpisane w Konstytucję, że takimi są. Katolicyzm był jedyną prawowitą religią, a wszystkie inne tolerowało się dla społecznego spokoju, o ile nie były wrogie katolicyzmowi. Katolicyzm cieszył się wsparciem władzy, a Kościół posiadał pełną wolność w przestrzeni publicznej. W takich państwach Chrystus mógł królować! Dziś już nie ma oficjalnie państw katolickich, są jednak państwa protestanckie i islamskie. Godna polecenia jest encyklika Piusa XI Quadragesim anno „O chrześcijańskim ustroju społecznym”, a także encykliki Leona XIII: Immortale Dei „O państwie chrześcijańskim” oraz Diuturnum illud „O władzy politycznej”.

Człowiek zatracił świadomość życia duchowego i nadprzyrodzoności. W rezultacie popada wciąż w coraz większą nędzę duchową. Tę pustkę z kolei próbują zapewnić okultyzm i ezoteryzm. Cały nurt New Age – Nowa Era, twierdzi, że nastał teraz okres wodnika, ponieważ skończyła się era ryb, czyli chrześcijaństwa. Europejczycy coraz chętniej sięgają po praktykowanie religii Wschodu.

Do tej dechrystianizacji Europy dodać należy kolejne zagrożenie poprzez napływ imigrantów islamskich. To spowoduje jeszcze większą destabilizację naszego kontynentu. Islam jest bowiem religią od początku wrogą chrześcijańskiemu porządkowi. Tę wrogość manifestuje i realizuje m.in. poprzez prześladowanie chrześcijan i usankcjonowanie seksualnych nadużyć. Koran zaprzecza odkupieniu świata poprzez Chrystusa, Jego Bóstwu i zmartwychwstaniu, a więc w rezultacie Jego królowaniu! W państwach islamskich Chrystus nie ma więc prawa królować!

To wszystko powoduje zaprzeczanie panowania Chrystusa nad wszystkimi narodami, prowadzi do odmówienia Kościołowi otrzymanej od Chrystusa „władzy nauczania ludzi, ustanawiania praw, rządzenia narodami” [Qp, 20].

Na szerzący się laicyzm papież daje lekarstwo, którym jest ustanowienie święta Chrystusa Króla. Pius XI wyraża nadzieję, że obchodzone od 1925 r. corocznie, uroczyście i publicznie święto Chrystusa Króla „rychło sprowadzi z powrotem społeczeństwo do Najukochańszego Zbawcy” [Qp, 21]. Będzie ono wreszcie napomnieniem tak dla jednostek, jak dla „władz i rządzących”, o obowiązku publicznego oddawania czci i słuchania Chrystusa; „przywiedzie im na myśl ów sąd ostateczny, – pisze papież – na którym Chrystus, nie tylko usunięty z życia publicznego, lecz także przez wzgardę zlekceważony i zapoznany, bardzo surowo pomści tak wielkie zniewagi, ponieważ godność Jego królewska tego się domaga, aby wszystkie państwa tak w wydawaniu praw i w wymierzaniu sprawiedliwości, jak też w wychowaniu młodzieży w zdrowej nauce i czystości obyczajów zastosowały się do przykazań Bożych i zasad chrześcijańskich” [Qp, 26]. Musimy również podkreślić, że święto to zostało wpisane w kalendarz liturgiczny na niedzielę poprzedzającą uroczystość Wszystkich Świętych. Papież uzasadnia to takimi słowami: „A do obchodzenia tego święta wydała się najodpowiedniejsza spośród innych ostatnia niedziela października, która prawie zamyka okres roku kościelnego: w ten sposób rozpamiętywanie w ciągu roku tajemnic życia Jezusa Chrystusa zakończy się niejako i pomnoży świętem Chrystusa Króla i zanim obchodzić będziemy chwałę Wszystkich Świętych, wysławiać i głosić będziemy chwałę Tego, który tryumfuje we wszystkich Świętych i wybranych” [Qp, 25]. Umiejscowienie tego święta w niedzielę przed uroczystością Wszystkich Świętych zakorzenia więc królowanie Chrystusa tu na ziemi w sferze społecznej. Chodzi przecież o to, aby – jak pisze papież – Jezusa Króla „wyprowadzić z zacisza świętych przybytków, jak gdyby z ukrycia i wiodąc Go w tryumfalnym pochodzie po ulicach miast (…) przywrócić [Mu] wszystkie prawa królewskie” [Qp, 23]. Takie było znaczenie umiejscowienia tego święta na ostatnią niedzielę października. W 1969 r. przy reformie liturgii święto to przeniesiono na ostatnią niedzielę roku liturgicznego i zmieniono nazwę na Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. Podkreślono więc aspekt eschatologiczny.

Pius XII pisał w encyklice Summi pontificatus w 1939 r.: „Głównym złem, z powodu którego świat popadł w moralne bankructwo oraz ruinę, jest niegodziwe i zaiste zbrodnicze usiłowanie, by pozbawić Chrystusa Jego Królewskiej władzy, a także nie przyjęcie nadanego przez Chrystusa prawa prawdy orz odrzucenie prawa miłości, które jako Boskie tchnienie jest życiodajną treścią i mocą Jego władania. Ratunek i zbawienie dla współczesnego człowieka znajduje się tylko w czci dla Chrystusa jako Króla, w uznaniu uprawnień wynikających z władzy, jaką On sprawuje oraz w doprowadzeniu do powrotu poszczególnych ludzi i całej społeczności do chrześcijańskiego prawa prawdy i miłości”. A poprzednik Piusa XII papież św. Pius X pisał: „Pragnąć pokoju, po wyrzeczeniu się Boga, jest niedorzecznością, gdzie bowiem nie ma Boga, stamtąd znika sprawiedliwość, ze zniknięciem zaś sprawiedliwości przepada cała nadzieja pokoju”. Dlatego tym żarliwiej trzeba nam wołać: „Przyjdź Królestwo Twoje!”.

Dziś odradza się idea Intronizacji Chrystusa na Króla Polski. Mówił o niej kandydat na prezydenta Polski Grzegorz Braun. W 2006 r. wniosek taki złożył w sejmie poseł Artur Górski. Dziś 1050-letnia rocznica chrztu Polski jest sposobnością, by dokonać tego aktu. Polska w sytuacji zagrożenia bytu narodowego czerpała ze swoich chrześcijańskich korzeni. Maryja – ogłoszona przez Jana Kazimierza – Królową Polski broniła nas chociażby przy potopie szwedzkim czy w wojnie polsko-bolszewickiej.

Idea Intronizacji łączona jest z pismami sł. B. R. Celakówny, której zakończył się proces beatyfikacyjny na etapie diecezjalnym. Urodziła się w 1901 r. w Jachówce koło Makowa Podhalańskiego, a zmarła w 1944. Jej pisma zostały więc przebadane przez Kościół i uznano ich zgodność z nauką katolicką. Czytamy w nich m.in. następujące słowa Chrystusa: „Jest jednak ratunek dla Polski, jeśli Mnie uzna za swego Króla i Pana w zupełności poprzez Intronizację, nie tylko w poszczególnych częściach kraju, ale w całym państwie z rządem na czele. To uznanie ma być potwierdzone porzuceniem grzechów, a całkowitym zwrotem do Boga”. Wynika z nich więc to, że Chrystus prosi nie jedynie o formalny akt intronizacyjny, ale musi być ona połączona z naszym nawróceniem. Rozalia też pisze o Intronizacji Chrystusa „w duszach poszczególnych, rodzinach i narodach, byś Ty, o nasza Miłości, był ich Królem i Panem”.

Intronizacja – wyniesienie na tron składa się z dwóch części: z aktu ustanowienia króla oraz z aktu oddania się pod jego władzę. Jednakże w odniesieniu do Chrystusa możemy mówić o Intronizacji tylko w drugim aspekcie. Albowiem On już jest Królem wszystkiego, wszystkich narodów i całego świata widzialnego i niewidzialnego. Dzieje się tak niezależnie od woli człowieka. Natomiast od każdego człowieka i narodu zależy czy przyjmie Jego panowanie, uznając Jego królewską godność. Dlatego każdy naród, każda rodzina, każdy człowiek może ogłosić Chrystusa swoim królem! Może wejść pod Jego prawa!

Nie brakuje oczywiście przeciwników Intronizacji Chrystusa na Króla Polski czy też innych narodów. Jednym z największych współcześnie rozpowszechnionych błędów jest pogląd, że królowanie Chrystusa ogranicza się jedynie do rzeczywistości duchowej albo ma jedynie wymiar eschatologiczny. Niektórzy powołują się na słowa Chrystusa do Piłata, że królestwo Jego nie jest z tego świata (J 18,36). Mówił to jednak w tym znaczeniu, że Jego celem nie było zastąpienie władzy państwowej. A tego chciały tendencje mesjanistyczne, by Chrystus zbrojnie pokonał Rzymian i przywrócił wolność narodowi Izraelskiemu. Chrystus natomiast mówił, że Królestwo Jego nie pochodzi z tego świata, ale z nieba. Nie znaczy to jednak, że nie jest dla tego świata czy też ma być oddzielone od tego widzialnego świata.

Pisma służebnicy Bożej R. Celakówny bywają również niewłaściwie interpretowane, gdyż w niektórych fragmentach swoich zapisków pisze ona o intronizacji Serca Jezusa. Dzieje się tak ze względu na wpływ na nią kultu Serca Jezusa św. M. M. Alacoque. Spowiednik Rozalii również często nawiązywał do kultu Serca, stąd Rozalia przejmowała jego mentalność. Doszło też do pewnego niezrozumienia idei Intronizacji również z innego powodu. O. Mateo Crawley-Boevey po swoim uzdrowieniu zaczął szerzyć kult Serca Jezusa, propagował nabożeństwo oddania się rodzin Sercu Jezusa i wieszania obrazu na ścianie domu. To poświęcenie nazwał metaforycznie intronizacją. Tu bardziej chodziło o poświęcenie się Sercu Jezusa. Natomiast z pism Rozalii jasno wynika, że Intronizacja, o której pisze jest czymś innym od kultu Serca Jezusa wg św. Małgorzaty Marii. Rozalia nigdy też nie widziała w wizjach Serca Jezusa, ale Chrystusa jako Osobę Króla. Przesłanie Chrystusa wobec Rozalii jest jasne, prosi On o Intronizację Jego Osoby na Króla. Ona sama pisze: „Pan Jezus w szczególny sposób chce być naszym Królem, tego On sobie życzy. Polska musi w sposób wyjątkowy uroczyście ogłosić Pana Jezusa swym Królem przez Intronizację Jego Boskiego Serca i wtedy Jezus będzie jej błogosławił i bronił od nieprzyjaciół (…). Intronizacja to nie tylko ta forma aktu ofiarowania się, ale odrodzenie serc, poddanie ich pod słodkie panowanie miłości”. Kiedy indziej pisze: „Dziś ja czuję niebo w mej najmniejszej duszy… Chrystus będzie królował w Polsce przez Intronizację”. Choć Rozalia mówi tu o Sercu, to jednak nie mamy wątpliwości, że ma na myśli całą Osobę. Albowiem tylko Intronizacja Osoby może dać skutki prawne w narodzie. Intronizacja Serca ma natomiast odniesienie do praktyk pobożnych i skutków prawnych w państwie nie wymusza. Intronizacja powinna być dokonana aktem władzy ustawodawczej. W niej muszą wziąć udział władze państwowe i kościelne.

Przed wybuchem II wojny światowej Jezus pokazał Rozalii granicę polsko-niemiecką całą w ogniu i powiedział: „Ostoją się tylko te państwa, w których będzie Chrystus królował. (…) Polska nie zginie, o ile przyjmie Chrystusa za Króla w całym tego słowa znaczeniu, jeżeli się podporządkowuje pod prawo Boże, pod prawo Jego miłości, inaczej, moje dziecko nie ostoi się. (…) Oświadczam ci to, moje dziecko, jeszcze raz, że tylko te państwa nie zginą, które będą oddane Jezusowemu Sercu przez Intronizację, które Go uznają swym Królem i Panem”. Z zapisków Rozalii wywnioskować możemy, że Intronizacja mogła być szansą zapobiegnięcia II wojny światowej. Następnie Służebnica Boża widziała zniszczone państwa, które nie dokonały Intronizacji.

Dzień po wybuchu wojny pisze: „Intronizacja ma być przeprowadzona uroczyście (…). Trzeba oddać zewnętrzną cześć Panu Jezusowi, która wiele dusz przez to zwróci do Niego… Czyżby Polska miała się wstydzić Pana Jezusa? Przenigdy! (…) Gdy Pan Jezus będzie Królem i Panem naszego narodu, wówczas my staniemy się bardzo silnymi, bo wszyscy będą się starali wypełnić Wolę Pana Jezusa, nawet innowiercy będą prosić o przyjęcie ich na łono Kościoła Katolickiego. Przyjdą straszne czasy, lecz my musimy wierzyć i ufać Panu Bogu, że On nas nie opuści, a zwłaszcza musimy odmienić życie, by było zgodne z prawem Bożym”.

Pius XI w cytowanej encyklice Quas primas pisze, że publiczna cześć Chrystusa przynosi błogosławieństwo Boże dla całego narodu: „Niechże więc rządcy państw nie wzbraniają się sami i wraz ze swoim narodem oddać królestwu Chrystusowemu publicznych oznak czci i posłuszeństwa, jeżeli pragną zachować nienaruszoną swą potęgę i przyczynić się do pomnożenia pomyślności swej ojczyzny” [Qp, 15]. Widzimy dziś, jak Bóg błogosławi Węgrom, którzy wpisali do Konstytucji słowa: „Boże, błogosław Węgrów”. Widzimy błogosławieństwo dla Kolumbii, kiedy prezydent wraz z Kościołem dokonał konsekracji tego kraju Sercu Jezusowemu. W naszym kraju cały czas pokutuje teza, że „Kościół nie może się mieszać do polityki”. Jest to wynik mentalności komunistycznej i współcześnie prowadzonej propagandy postPRL-owskiej. Politykowi nie wolno wypowiadać się o wierze, a kapłanowi o polityce? Widać jak potrzeba w naszym narodzie powrotu społecznego panowania Chrystusa! Naród potrzebuje odnowy moralnej!

Pius XI w encyklice Miserentissimus Redemptor napisał: „Gdy wszyscy wierni powszechnie zrozumieją, że muszą walczyć odważnie i bez ustanku pod sztandarami Chrystusa Króla, będą się starać z gorliwością apostolską, by przyprowadzić do Boga niewierzących i buntowników, i będą się starać, by prawa samego Boga były nienaruszone”. Zapiski Rozalii wpisują się więc w papieskie nauczanie.

A w przytaczanej już encyklice Quas primas Pius XI pisze: „Jeżeli panujący i prawowici przełożeni będą przekonani, że wykonują władzę nie tyle na mocy prawa własnego, ile z rozkazu i w zastępstwie Boskiego Króla, to niezawodnie święcie i mądrze używać będą swej władzy i będą mieć na względzie dobro publiczne i godność ludzką poddanych, skoro wydawać będą prawa i domagać się ich wypełnienia” [Qp, 16]. A więc władza, która – mówiąc potocznie – boi się Boga, szanuje człowieka i jego prawa. Prawo demokratyczne musi mieć swoje ramy, a są nimi zasady katolickiej wiary. Wtedy takim państwem kierowały będą Boże i katolickie zasady. Dekalog stanie się prawem życia publicznego.

Wołanie Chrystusa do Sł. B. Rozalii Celakówny jest upominaniem się naszego Pana o przywrócenie Mu Jego miejsca w naszych sercach, rodzinach, narodach! Jest przypomnieniem o społecznym Jego królowaniu, dziś zapomnianym! Benedykt XVI w Polsce podczas swojej pielgrzymki powiedział o tym słowami: „Nie trzeba wielkiej bystrości umysłu, by dostrzec wielorakie objawy odrzucania Jezusa, również tam, gdzie Bóg dał nam wzrastać. Jezus niejednokrotnie jest ignorowany, jest wyśmiewany, jest ogłaszany królem przeszłości, ale nie teraźniejszości, a tym bardziej nie jutra, jest spychany do lamusa spraw i osób, o których nie powinno się mówić na głos i w obecności innych”. A tymczasem św. Paweł wołał: „Trzeba, aby On królował” (1 Kor 15,25).

W idei Intronizacji nie ma więc nic sprzecznego z nauczaniem Kościoła. Mało tego, idea ta wpisuje się idealnie w katolicką doktrynę o społecznym królowaniu Pana naszego Jezusa Chrystusa. Dziś w naszym narodzie jawi się szansa na dokonanie tego aktu Intronizacji Chrystusa na Króla Polski! Dnia 19 listopada 2016 r. w przeddzień uroczystości Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata planowany jest Akt Intronizacyjny. Wpisuje się on w obchody 1050-lecia chrztu Polski.

Pomódlmy się na koniec Modlitwą o Intronizację Jezusa Króla Polski z 1927 r., na którą Imprimatur dał kard. A. Sapieha:

„O Jezu, Władco serc naszych i Królu wieków nieśmiertelny,
przyrzekamy uroczyście, że przy tronie Twoim i przy Osobie Twojej wiernie stać będziemy (…).

Króluj w sercach naszych przez łaskę. Króluj w rodzinach przez cnoty rodzinne.

Króluj w społeczeństwie przez sprawiedliwość i zgodę wzajemną.

Władaj wszędzie i bezustannie”.

pietrasdawid.pl/…/o-spolecznym-kr…