Ks. Eugeniusz Miłoś

39-126 Zagorzyce 224

W. P.

Stanisław Papież

Szanowny Panie!

(List pierwszy)

 

Otrzymałem od Pana tłumaczenie jakoby Akt z 19 listopada 2016 r. w Łagiewnikach nie był Aktem Intronizacji.

Należy przypuszczać, że pan Krajski zbyt późno zajął się to sprawą, nie zna faktów jak przebiegała droga starań o Intronizację i ze swej niewiedzy popełnia podstawowe błędy. Pisze bowiem „Akt ten, w intencji biskupów, czyli samych pomysłodawców i organizatorów nie był Aktem Intronizacji Chrystusa Króla Polski”. Błąd polega na tym, że biskupi nie byli ani pomysłodawcami, ani organizatorami Intronizacji. Pomysłodawcami i organizatorami byli katolicy świeccy zorganizowani w różne grupy intronizacyjne, które wyrosły z objawień jakie otrzymała Sł.B. Rozalia Celakówna. Ona też jako pierwsza rozpoczęła starania o Intronizację. Oczywiście bezskutecznie, bo któż by tam zwykłej pielęgniarki słuchał.

Po przeprowadzeniu procesu beatyfikacyjnego na stopniu diecezjalnym, starania w tym kierunku rozpoczął ks. Tadeusz Kiersztyn. Na podstawie jego nauczania i rozsyłanych pism powstały w różnych miejscach grupy, które starały się doprowadzić do Intronizacji Chrystusa Króla. 

Co rozumiemy pod nazwą Intronizacja? Pod nazwą Intronizacja rozumiemy przyjęcie przez przedstawicieli Kościoła i władz świeckich prawa Bożego, prawa Pana Jezusa jako obowiązującego w życiu publicznym, społecznym, państwowym, ustawodawczym, politycznym.  Biskupi powinni jako pierwsi o to zabiegać, bo to wynika z urzędu jaki sprawują. Niestety stali się oni dużą przeszkodą, a z urzędu zobowiązani byli przyjąć do wiadomości starania ludzi wierzących i zrobili to co najkonieczniejsze, czyli odmówienie Aktu.

            Czy to co miało miejsce w Łagiewnikach, a później w całej Polsce było wystarczającym Aktem? Aby ten problem rozstrzygnąć należy powrócić do źródła, czyli do objawień Sł.B. Rozalii Celakówny. Sprawa jest łatwa do rozstrzygnięcia. Aktu Intronizacji mieli dokonać przedstawiciele władzy kościelnej i świeckiej, czyli wystarczyło: by dwóch biskupów i kilku panów z władzy świeckiej wzięli  w tym udział. Tymczasem w Krakowie-Łagiewnikach było co najmniej czterdziestu biskupów (naliczyłem 47 idących w infułach), ponad tysiąc księży (podaje się 1500) i co najmniej sto czterdzieści tysięcy obecnych pielgrzymów. To nieprawdopodobnie przekroczyło ilość osób konieczną do ważności Intronizacji i najśmielsze oczekiwanie organizatorów. 

            Kilka wersji Aktu Intronizacyjnego przedstawianych przez Zespół Przedstawicieli /Grup/Wspólnot Intronizacyjnych na spotkaniach z Zespołem KEP ds. Ruchów Intronizacyjnych kierowanym przez ks. bpa Andrzeja Czaję  uwzględniało dokonanie Intronizacji, a nie Aktu Jubileuszowego. W ostatniej chwili biskupi zmienili nazwę na „Akt jubileuszowy”, ale w rzeczywistości był to Akt przygotowany jako Intronizacja, czyli dokonano Aktu Intronizacji tylko pod inna nazwą, co nie jest czymś wyjątkowym, gdyż w ten sposób postępowali gorliwi katolicy zawsze, gdy coś koniecznie trzeba było zrobić, a sprzeciwiał się temu dostojnik mający władzę. Tekst Aktu Intronizacji przygotowany był przez różnych katolików, wszystkich stopni naukowych, w tym najwyższych. W ostatecznej dyskusji rozważane było każde słowo, ustalony najdrobniejszy szczególik i wszystko zatwierdzone. Tekst tego Aktu umieszczony był w tygodniku  „Gazeta Warszawska” w każdym numerze przez miesiąc poprzedzający Intronizację. Nikt nie wnosił zastrzeżeń, że taki Akt nie będzie ważny.

            Faktem jest, że „spiskowcy przeciw Intronizacji” starali się na różne sposoby doprowadzić do tego, żeby Intronizacja nie była ważna. I tak na przykład Intronizacji mieli dokonać przedstawiciele władzy kościelnej i świeckiej. Prawdziwymi przedstawicielami władzy świeckiej są posłowie i senatorowie. Tymczasem „Najdostojniejsi” zaprosili młodzież ze światowych dni młodzieży, a pominęli posłów i senatorów, czyli tych, którzy sprawują władzę. Ale przedstawiciele grup intronizacyjnych zauważyli ten brak i w ostatniej chwili wysłali odpowiednie zaproszenie do wszystkich posłów i senatorów. Tak więc i ten drobny szczegół został spełniony. Czego nie dokonali „Najdostojniejsi”, to uzupełnili katolicy świeccy, czyli grupy intronizacyjne.

Ponadto, Akt ten został powtórzony we wszystkich parafiach w  Polsce.

Czyli zrobione było o wiele więcej  niż to miała zlecone Sł.B. Rozalia Celakówna. Zrobiono więc o  wiele więcej niż było trzeba. Twierdzenie, że to wszystko nie ma znaczenia, jest wprowadzaniem katolików w błąd i wyrządzaniem krzywdy tym, którzy tyle starania włożyli, by doprowadzić do Aktu Intronizacji.

To był podstawowy Akt Intronizacji. Za nim ma pójść całkowite nawrócenie. Niech więc ci co sieją zamęt starają się realizować drugą część, czyli całkowite nawrócenie. Niech więc wpływają na posłów, by objęli np. całkowitą ochroną prawo do życia dzieci przed narodzeniem, by przyjęli ustawę zakazującą aborcji.

 

Ks. Eugeniusz Miłoś

Zagorzyce 2017-02-12