jezus-1 (1)

Poręczyciel Jezus. (Hbr 7,22) Najlepszy żyrant mojego kredytu na życie. Kredytu, którego nie dałabym rady sama spłacić. Bo w życiu się Bogu nie odpłacę za to, co dla mnie robił, robi i robić będzie. A Jezus mówi – oto moje nieskończone ilości wszystkiego, co mogę dać za ciebie. Weź. Jedz i pij… Bierz z moich zasobów, które nigdy się nie kończą. Poręczyłem za ciebie. Na krzyżu. Ilekolwiek ci będzie brakować, ja Ci to dam. Zawsze tam będę czekał. Na krzyżu.

Czyli, że na tym krzyżu czeka na mnie wszystko, czego potrzebuję. Wszystkie łaski, cale dobro, miłosierdzie… On czeka na krzyżu. Ja znowu grzeszę. On znowu tam jest, znowu czeka i znowu za mnie umiera. I tak cały czas. Nieskończone miłosierdzie. Spotkanie nędzy z bogactwem miłości. Przez całe życie… Obiecał mi powrót do raju. Bo przecież w proch się obrócę. W ten, z którego powstał Adam. Czyli w proch raju. Nie chcę być niczym więcej, niż rajską ziemią, po której kroczą Jego stopy. Chcę czuć, że chodzi po mnie. Że chodzi Mu właśnie o mnie…

Chcę być ziemią żyzną, która wydaje Jego plon. On jest najlepszym Siewcą. I On daje wzrost. Czuję, jak od samego spojrzenia na Niego, odradza się we mnie nowe życie. Jak cała zielenię się i napełniam soczystością. Źródła Jego wody żywej nawadniają to, co we mnie już trochę uschło. I rosnę. Powoli wyrastam. I wiem, że moje korzenie tkwią w Nim. W jego krzyżu. W tym świętym drzewie, które wrosło we mnie, w ja w nie. Chcę wyrastać z krzyża. Być jego nieodłączną częścią. Gałęzią. Drzewo, które miało być symbolem śmierci, jest symbolem życia.

Z tej śmierci wyrasta moje nowe życie. Twoje nowe życie… Tajemnica krzyża. Śpiewamy „Kto krzyż odgadnie, ten nie upadnie, w boleści w sercu zadanej…” Im więcej pokazujesz mi swój krzyż, tym mniej kojarzy mi się ze śmiercią. Krzyż, w którym wszystko co dobre ma swój początek. I na którym wszystko co złe ma swój koniec. Amen.

Kasia Piwkowska